Po pierwsze – nie imitować! Radzi Jerzy Satanowski

Co roku uczestnicy konkursu popełniają te same błędy. Po pierwsze, źle dobierają repertuar. Trzydzieści osób śpiewa tę samą piosenkę: „Wariatka tańczy”, „Uciekaj moje serce”, „Niech żyje bal”, „Małgośka”, korzystając przy tym z tych samych półplaybacków, „podkradzionych” Maryli Rodowicz, Krystynie Jandzie czy Sewerynowi Krajewskiemu. Nic nowego nie mogą z tym zrobić: ani zmienić rytmu, ani tonacji, ani interpretacji i, oczywiście, całość wychodzi im trzy razy gorzej niż oryginalnemu wykonawcy. Zamiast sięgać do książek Osieckiej po oryginalne teksty, spisują je z nagrań, powielając w ten sposób błędy, popełniane przez wcześniejszych wykonawców.

Po drugie, wiele osób przygotowuje się w ostatniej chwili i potem tekstu nie pamiętają, zapominają, gubią się. Widać, że potencjalnie coś w nich drzemie, ale nie pokazują tego, bo podeszli do konkursu z marszu. Dowiedzieli się o nim przed chwilą, chwycili byle co, byle wystąpić.

Po trzecie, co roku trafia nam się grupa „gotowych gwiazd”, które czasem nawet bardzo dużo potrafią, ale przegrywają tym, że ważniejsza dla nich jest autoprezentacja niż prezentacja piosenki. Myślą: „ja jestem najpiękniejsza, najzdolniejsza”, a utworu literackiego używają tylko przy okazji. I wreszcie, jest też sporo ludzi, którzy w ogóle nie powinni śpiewać, bo nie potrafią.

Dla tych, którzy potrafią śpiewać i chcieliby wystąpić w konkursie na interpretację piosenek Agnieszki Osieckiej, mam kilka rad. Przede wszystkim, nie imitujcie wcześniejszych wykonań. To jest konkurs na interpretację piosenek autorki tekstu. Jeżeli nie potraficie utożsamić się z tekstem Osieckiej i sprzedać na bazie tego tekstu jakiejś własnej historii tak, byśmy uwierzyli, że mówicie w swoim imieniu, nie ma mowy o udanym wykonaniu. Ważne jest dla mnie, bym na pytanie: „dlaczego wybrałeś tę piosenkę”, usłyszał od was jakąś sensowną odpowiedź.

Szukajcie piosenek, które wam „leżą”, są o tym, co was otacza, co mogłoby się wam przydarzyć dzisiaj, wczoraj. Pamiętajcie: 13-letnia dziewczynka nie zaśpiewa prawdziwie „Niech żyje bal”, „Na zakręcie” albo innych utworów, które Agnieszka pisała ze świadomością choroby i umierania. Wiele jej tekstów wyraża doświadczenia bardzo mądrej, dojrzałej kobiety – w ustach 13-latki brzmią one pretensjonalnie i niewiarygodnie.

Wybierając piosenkę na konkurs, nie ograniczajcie się do znanych wszystkim przebojów. Agnieszka napisała ponad dwa tysiące piosenek, a wybierane jest w kółko 40 tych samych. A o to m.in. chodzi w tym konkursie, by docierać do Osieckiej mniej znanej. Zajrzyjcie do spisu piosenek publikowanego na stronie Fundacji Okularnicy (kliknij tutaj), przejrzyjcie Wielki Śpiewnik Agnieszki Osieckiej, który wydajemy. Już w tych trzech tomach, które do tej pory się ukazały, jest sporo piosenek bardzo rzadko wykonywanych. Wybierając coś mniej znanego albo niesłusznie zapomnianego, dostaniecie od nas mały plusik na starcie.
Od paru lat obserwujemy, że źle jest z poczuciem humoru uczestników. Większość chce śpiewać utwory bardzo dramatyczne, a przecież Osiecka pisała też teksty pogodne, a nawet kabaretowe. Na konkursie śpiewa się dwie piosenki, warto więc pomyśleć o skontrastowaniu ich: wybrać jedną liryczną, a drugą wesołą.

Reszta to sprawa osobowości, charyzmy, którą ktoś albo ma, albo nie. Gdy jestem jurorem, stawiam poszczególnym uczestnikom punkty w różnych rubrykach: dobór repertuaru, intonacja, barwa głosu, interpretacja. Ale ostatnią rubrykę trzymam dla czegoś, co nazywam: „to coś”. I jeśli w rubryce „to coś” wpiszę zero, to nawet, jeśli w pozostałych będą piątki, nic się nie da zrobić. I odwrotnie: jeśli tam będą tróje, a „to coś” będzie na piątkę, uznam, że to baza, na której coś ciekawego można zbudować. Na osobowość nie ma rady – nikt z nas nie napisze żadnego poradnika, jak ją mieć. Na szczęście, na każdym konkursie jest kilka osób, które same są zaskakujące i coś zaskakująco robią, oświetlają jakąś piosenkę nowym reflektorem. Takich ludzi szukamy.

Notowała Magda Kuźnik