Rozmowa z Leną Piękniewską

Rozmowa z Leną Piękniewską

Było „Okiem widza", było "Okiem Pani Prezes", może teraz –

"Okiem uczestnika"

Minęło już trochę czasu. Konkurs się zakończył. Wczoraj obejrzałam film z koncertu, zdjęcia, posłuchałam piosenek. I wróciły wspomnienia. Pani Magda zapowiadając mnie mówiła, że udział w konkursie był moim wielkim marzeniem i to prawda.
Dla mnie to nie był konkurs, tylko fantastyczne, wrecz metafizyczne spotkanie z Agnieszką Osiecką. Na zawsze pozostanie w mojej pamięci pierwsze spotkanie w Teatrze Atelier. Szlam plażą, minęłam Grand Hotel (nigdy przedtem nie byłam w Sopocie!) i ujrzałam to miejsce znane mi dotąd z fotografii pani Agnieszki. Przy stołach siedzieli już inni uczestnicy konkursu, a tak naprawdę interpretatorzy, wykonawcy pięknych "agusiowatych" piosenek. Potem próby z fantastycznym
zespołem, który również, jak my, wkładał całe serce, żeby wszystko zabrzmiało pięknie. Tylu dobrych ludzi, tyle ciepłych myśli wędrowało w naszą stronę. Tyle cierpliwości wykazywał Jurek Satanowski, kiedy kolejny raz ćwiczyliśmy piosenkę…

Można powiedzieć, ze była to zabawa, przygoda, fenomenalne wakacje, odpoczynek od prawdziwego życia, od prawdziwej sceny, bo tu nic nie działo się na serio, bo nikt nie walczył o wygranie konkursu. Zapomnieliśmy, że ze sobą konkurujemy…

Wielkie wzruszenie nadeszło wraz z dusznym, wilgotnym powietrzem w Praniu. Zaciągając się tym gęstym tlenem przypomniały mi się fragmenty "Zabiłam ptaka w locie", mojej ulubionej książki A.O.

Narasta we mnie uczucie tęsknoty za tym miejscem, tamta chwila, kiedy
dźwięki odbijały się echem od jeziora Nidzkiego. Przywołuje w pamięci twarze fantastycznych, młodych i zdolnych ludzi, moich kolegów i koleżanek "osieckowych". Wiele nas łączylo. Szybko nawiązaliśmy zażyłe kontakty, może nawet przyjaźnie…

Pani Magda wspominała też o moim nauczycielu, który kazał śpiewać, a nie uczyć się matematyki. Poniekąd z tym samym człowiekiem wiąże się jeszcze jedna historia. Dziesieć lat temu Agnieszka Osiecka była w Poznaniu, do późnych godzin rozmawiała z kilkoma osobami, wśród tych osób byłam i ja, uczennica liceum. Następnego dnia miałam sprawdzian z matematyki, wiedziałam, że powinnam iść do domu. Nie mogłam jednak oderwać wzroku od tych tańczących dłoni, uszu od niesamowitych, zabawnych opowieści. W którymś momencie poderwałam się i postanowiłam jednak wyjść, dochodziła 23:00. Żegnając się wytłumaczyłam dlaczego musze iść, pani Agnieszka wzięła z moich rak książkę do matematyki, otwarła na pierwszej, przypadkowej stronie, zapisała numer swojego telefonu i kazała profesorowi zadzwonić gdyby miał do mnie pretensje, ze nie zdążyłam się nauczyć… mam ta książkę do dziś.

Bardzo dziękuję wszystkim, którzy tak pięknie śpiewali, którzy nas gościli w teatrach, w radiu, którzy dzielnie kserowali nuty i teksty, którzy reżyserowali i konferansjerowali, robili zdjęcia, nagłaśniali…, a pani Agnieszce obiecać mogę, że Jej piosenki pozostaną ze mną na zawsze…

Lena Piękniewska

Laureatka IX edycji Konkursu