14. Konkurs – opinie jurorów

14. Konkurs – opinie jurorów

/wp-content/uploads/948.jpg2 października 2011 roku, godz. 20.00 na scenie Studia Muzycznego Polskiego Radia im. Agnieszki Osieckiej zaprezentowało się 10 finalistów 14. Konkursu "Pamiętajmy o Osieckiej". Występom konkursowym przysłuchiwali się jurorzy, co mówią o tym wieczorze:

 

"Utwory Agnieszki Osieckiej brzmią dziś zupełnie inaczej, niż w czasach, kiedy powstawały. Jest to zupełnie naturalne. Nie chciałabym oceniać czy to dobrze czy źle? Niosą na pewno nowy ładunek emocjonalny – często bardzo piękny, o czym mieliśmy się okazję przekonać w trakcie tegorocznego finału. W tym konkursie chodzi o pamięć tych piosenek. O fakt, że są ponadczasowe i wciąż żywe… Uważam że zarówno konkurs, jak i finaliści byli świetnie przygotowani. Mam natomiast zastrzeżenia do interpretacji utworów. Uczestnicy konkursu zbyt dużo dołożyli od siebie, a zbyt mało zaufali tekstom", mówi Agnieszka Glińska, reżyserka spektakli teatralnych.

"Myślę, że Agnieszka Osiecka po usłyszeniu "Wybacz Mamasza" w wykonaniu Marcina Januszkiewicza, uśmiecha się do nas z góry. Przed naszymi oczami ukazał się wielki talent – nie tylko wspaniały głos, ale również magiczna osobowość sceniaczna. Cieszę się, że finaliści wybrali piosenki, które powstały w ostatnich latach życia Agnieszki – często nieznane. Pokazuje to, że twórczość Osieckiej jest wciąż niezbadanym, bezkresnym terenem, a jej dorobek będzie jeszcze służył wielu pokoleniom. Mam refleksję dotyczącą doboru repertuaru, który moim zdaniem jest kluczowym elementem przygotowania do festiwalu. Uważam, że artysta powinien decydować się na utwór, który może wspierać własnym doświadczeniem życiowym. Wykonawca przez tekst chce mi powiedzieć coś o sobie. Musi zrobić to tak, abym mógł mu uwierzyć", mówi Andre Ochodlo dyrektor Teatru Atelier im.Agnieszki Osieckiej w Sopocie.

"Najważniejsze w tym konkursie było nie to jak Ci młodzi ludzie zapamiętali Agnieszkę Osiecką, ale to, że odnaleźli w tych tekstach siebie. Myślę, że każdy twórca cieszyłby się z tego, że jego dorobek nie jest przetwarzany mechanicznie, tylko odbierany sercem. Fajne jest to, że jej piosenki nadal żyją! Wszystkie utwory Agnieszki Osieckiej (większość z nic znam na pamięć) są moim zdaniem dziełami skończonymi. To bardzo ułatwia wybór odpowiedniego repertuaru. Uważam, że tegorocznym uczestnikom udało się to. Mieliśmy do czynienia z osobami utalentowanymi i świadomymi tego, co chcą powiedzieć. Zdarzyły się dwa wykonania sercem i z głową – Marcina Januszkiewicza i Marty Ledwoń. Mam jedną radę dla przyszłorocznych uczestników: pamiętajcie o Osieckiej…" podkreśla Paweł Królikowski, znany aktor filmowy i teatralny

"Nie oceniam interpretacji tekstu czy gry aktorskiej. Wiem natomiast co to znaczy być dobrym muzykiem. Moim zdaniem jedynymi profesjonalnymi piosenkarkami były Nika Lubowicz i Marta Ledwoń. Z repertuarem to jest tak – można wybrać dobry i źle go wykonać. Niestety większość uczestników kładła nacisk na stronę aktorską, a nie wykonanie muzyczne. Ogólny poziom konkursu oceniam na 3+ (w skali sześciopunktowej). Mam radę dla przyszłorocznych uczestników konkursu: uczęszczajcie na lekcje emisji głosu. Zwracajcie większą uwagę na to czy śpiewacie czysto i równo, a w następnej kolejności na interpretację aktorską", zauważa Andrzej Jagodziński, wielokrotnie nagradzany muzyk jazzowy.

"Nikt z uczestników konkursu nie zapamiętał Agnieszki Osieckiej tak jak ja ją pamiętam lub inni przedstawiciele mojego pokolenia. Na pewno jednak zapisała się w sercach kilku tych młodych osób. Muszę przyznać, że zabrakło mi trochę takiej rozumnej interpretacji tekstu. Nużyła mnie natomiast nadinterpretacja aktorska. Zaskoczył mnie pozytywnie dobór repertuaru. Części utworów nie znałem, więc miały one dla mnie charakter poznawczy – lubię się uczyć. Bardzo podobali mi się również panowie i nie ma w tym cienia seksizmu. Zarówno zwycięzca, jak i Tomasz Steńczyk i przerysowany Mateusz Bieryt – przed którym jeszcze bardzo długa droga, ale ma olbrzymi potencjał. Aby wystąpić w tym konkursie trzeba bardzo mocno się skupić. Poznać nie tylko siebie, ale również olbrzymi dorobek Agnieszki Osieckiej” dodaje Piotr Baron, dziennikarz i prezenter radiowej Trójki.

"Tekst jest punktem wyjścia do pracy na scenie dla osób, które mają korzeń aktorski. Dla nich twórczość Agnieszki Osieckiej jest szczególnie ważna. Kiedy kilka lat temu Agata Passent poprosiła mnie, abym wybrała utwory do recitalu, z którego później powstała płyta. Szukałam długo. Skończyło się na przebojach. Większość tegorocznych finalistów wybrała nieznany repertuar Osieckiej. Miałam wrażenie, że po to, aby uniknąć porównań. Ryzyko jest podstawą działalności na scenie. Korzystniej byłoby przemieszać utwory. Mieć swoją propozycję na coś znanego. Pojawiło się w tym konkursie kilka piosenek z późnego okresu twórczości artystki. Ci młodzi ludzie nie zawsze mają odpowiedni bagaż doświadczeń i warsztat, żeby go udźwignąć. Zabrakło mi spontaniczności na scenie. Wszystko było wyinterpretowane do końca. Nie było miejsca na zaskoczenie. Kunsztem jest śpiewać tak, że kiedy publiczność zamyka oczy, wciąż czuje dreszcze” zauważa Anna Serafińska, wokalistka jazzowa.

"Tego wieczoru, kiedy debatowaliśmy nad wynikiem, większość jurorów przede wszystkim odwoływało się do samych tekstów Agnieszki Osieckiej, zastanawiając się który z uczestników najlepiej zrozumiał śpiewane utwory. Konkluzja była zgodna: każda z tych 10 młodych osób, bardzo odeszła od pierwotnego brzmienia i emocji jej piosenek. Zaproponowała swoją (często moim zdaniem przerysowaną aktorsko) interpretację, która nie zawsze odpowiadała przekazowi oryginalnego tekstu. Dla mnie przekonujący był Tomasz Steńczyk z gitarą – zdecydowanie lepiej wypadł na koncercie w Muzeum Powstania Warszawskiego. Choć poziom konkursu uważam za wysoki  (biorąc pod uwagę fakt, że nie są to jeszcze zawodowi wokaliści), mam zastrzeżenia dotyczącą wyboru repertuaru – często był zbyt mało zróżnicowany. Kncert całościowo podobał mi się, ale mam wątpliwości czy chciałabym usłyszeć pełne, indywidualne koncerty poszczególnych uczestników… Może za parę lat, kiedy odnajdą swój oryginalny styl”  tłumaczy Dorota Serwa kierowniczka działu edukacji  Muzeum Powstania Warszawskiego.