Hanna Bakuła

Tak wspomina swoja przyjaciółkę po latach Hanna Bakuła:

[…] Moja najbliższa przyjaciółka Agnieszka Osiecka zmarła 7 marca 1997 roku, 10 lat temu, a ja i tak ciągle mam ochotę do niej zadzwonić i umówić się na picie zdrowia domków na Saskiej Kępie. Ponieważ jest rocznicowa okazja, to napiszę dla Państwa nowy list do Agnieszki.

Kochana Agusiu!

To jakaś choroba. Co pewien czas zabieram się do telefonu do Ciebie, a potem stoję ze słuchawką i myślę, po jaką cholerę umarłaś. Mam to od 10 lat. Jeżeli tak samo jak ja tęsknisz, to napisz jak najszybciej.

Nie jest mi ani grama mniej lub bardziej smutno niż było na początku. Po prostu, moja droga, pozostawiłaś mi niezałataną dziurę w sercu i nadal słuchając Twoich piosenek popłakuję, jak wiejska baba. Wydawało się, że nikt nie może nam przeszkodzić w gadaniu godzinami, a tu "Kostucha, ta miss wykidajło, wyłączyła nam prąd w środku dnia" – jak mądrze napisałaś, choć wtedy do głowy by nam nie przyszło, że umrzemy wogóle, a tu taka niespodzianka.

Pamiętasz, jak było z "niech żyje balem"? Bardzo mi się nie podobał, bo jakiś taki był dęty, nawet Ci to powiedziałam, a tu wkraczasz do mnie z ogonem blond na ramieniu i mówisz: "Haaankaa, a jak myślisz, za co dostałam pierwszą nagrodę w Eurowizji?" No i już wiedziałam, ze Marylka odniosła kolejne, zasłużone zwycięstwo i nadal byłam o nią zazdrosna.

Już nie jestem, bo w wolnych chwilach Cię wspominamy, ale jakoś smutno. Ich synek już jest stary, ale za to ładny i dowcipny. Miałam Ci napisać o Twoim wnuku – Kubusiu, co ma 8 miesięcy i nie jest do mnie podobny, niestety. Agata jest coraz ładniejsza i chudsza, w przeciwieństwie do niego. Wczoraj prowadziła bal dziennikarzy i nie mogłam się napatrzeć, choć żałuję, że nie jest już dzieckiem i zarzuciła skakanie przez gumę. Daniel w superformie, a ja muszę kończyć, bo mi gazeta nie da tyle miejsca, a mogłabym pisać 2 lata i to na komputerze. Ty nawet na maszynie ledwo ledwo, a tu takie zmiany. Komórki też nie doczekałaś, trzeba było poczekać, wysłałabym Ci SMS-a, ale nie wiesz nawet, co to. Naprawdę muszę kończyć. Przyśnij mi się. Każdy mi się śni bez zaproszenia, a Ty co?

Całuję, H

za Dziennikiem Łódzkim z 3.03.2007