Studio powstało z imicjatywy Polskiego Radia, od dawna istaniała potrzeba otwarcia drogi do piosenki, nazwijmy to literackiej. Do tej pory w nagraniach radiowych przeważała piosenka taneczna. Była ona starannie nagrywana i aranżowana. Studio umożliwia te warunki piosennce literackiej, kabaretowej.
– Ponieważ za terminem "piosenka literacka" kryje sie szereg zjawisk, może wskaże Pani te, które przede wszystkim interesują Studio?
– Są trzy rodzaje utworów. Przede wszystkim te, którym grozi zapomnienie. Myślę na przykład o "szlagierach" ze studenckich teatrów i kabaretów, takich jak STS czy Piwnica Pod Baranami. Wysłuchało je stosunkowo wąskie grono osób, traciły one często przez ubogiie opracowanie i amatorskie wykonanie. Studio nagrywa na nowo te piosenki zwracając uwagę na dobry poziom ich wykonania. Nad stroną muzyczną czuwa drugi, obok mnie pracownik Studia – Jan Borkowski.
– To pierwszy rodzaj piosenek…
– Drugi, to każda nowa piosenka z tekstem o ambicjach literackich. Trzeci to eksperyment z pogranicza muzyki i poezji – jest to moje ciche hobby: urządzam spotkania wybitnych poetów z jazzmanami – kompozytorami, np. Woroszylskiego z Trzaskowskim, Grochowiaka z Milianem. Daje to niejednoktotnie interesujące efekty – współczesny wiersz staje się ciekawą, literacką piosenką. Jazzmanom bardzo to się spodobałoc i wzięli się na serio do czytania współczesnych poetów.
– To chyba sukces Pani Studia. Czy ta praca zajmuje główną część Pani czasu?
– Walczę żeby tak nie było. Przygotowuję bowiem także program kabaretu piosenki dla estrady PAGARTU w "Nowym Świecie". Bedzie to mała antologia moich dawnych piosenek, podsumowanie pewnego okresu tworczości. Z nowych chcę tam przedstawić kilka "jazzujących" – rodzaj ten ostatnio bardzo mnie interesuje.
– Czekamy na premierę Pani "Nowego Kramu z Piosenkami" w Teatrze Ateneum. Kiedy to nastąpi?
– Juz 15 kwietnia. Program będzie się nazywal: "Niech no tylko zakwitną jablonie". Będzie to wędrówka przez dwa dwudziestolecia. Materiały zbieram 5 lat.
Oglądam rekopisy i podziwiam ogrom włożonej pracy. A przecież to nie wszystko. Agnieszka Osiecka pracuje jeszcze nad nową rewią na X lecie Teatru STS, na ukończeniu znajdują się prace nad operą jazzową do muzyki Adama Sławińskiego. Wreszcie, zwrócili się do niej niedawno robotnicy z Czerniakowa z prośba o pomoc w opracowaniu i reżyserowaniu wieczorow autentycznej piosenki czerniakowskiej w restauracji "Sielanka" (Czerniakowska róg Gagarina).
– Spotyka się tam rewelacyjne zabytki folkloru miejskiego, zupełnie nieznane – mowi Agnieszka Osiecka. Często "aktorzy" pamietają zaledwie jedną czy dwie zwrotki, ale to już jest pomysł, mozna napisać piosenkę.
– Rzeczywiście w trakcie rozmowy zupełnie zapomniałem, że przede wszystki pisze Pani ciagle nowe piosenki. Kiedy Pani to robi?
– Po pracy. Lubie mieć duzo pracy, a potem piszę piosenki – usmiecha się Pani Agnieszka.
(Rozmawial W. M. miesięcznik ilustrowany JAZZ, kwiecień 1964)