Emilia Goszczycka (X Konkurs – 2007)

Emilia Goszczycka otrzymała I nagrodę w konkursie „Pamiętajmy o Osieckiej” w 2007 roku. Z Emilią Goszczycką rozmawia Anna Gołda.

AG: Co czuje 17-letnia dziewczyna lat, która chodzi do drugiej klasy liceum i wygrywa pierwszą nagrodę w Konkursie „Pamiętajmy o Osieckiej”?

EG: Byłam w szoku, bo zupełnie nie spodziewałam się wygranej, byłam w towarzystwie mnóstwa świetnych ludzi i był to w zasadzie pierwszy ważny konkurs, w jakim brałam udział. Kiedy zaskoczenie minęło, to zaczęłam się trochę bać i boję się nadal, ponieważ chciałabym udowodnić wszystkim za parę lat, że jestem godna tej nagrody, którą dostałam chyba troszeczkę za wcześnie. Tak uważam. Nie chciałabym zawieść zaufania i zmarnować danej mi przez jurorów szansy. Choć muszę przyznać, że oprócz obawy, która mnie nie opuszcza,  towarzyszą tej wygranej również pozytywne uczucia.

AG: Czy po tej wygranej ruszyłaś do wzmożonej pracy?

EG: Od czasu wygrania konkursu pracuję nad poszerzeniem swojego repertuaru. Zostałam zaproszona do Rybnika na Ogólnopolski Festiwal Piosenki Artystycznej. Pojedziemy tam razem z Anią Smołowik, która zajęła drugie miejsce. Na początku października byłam również zaproszona do Radia dla Ciebie, gdzie udzieliłyśmy razem z Anią Smołowik wywiadu.

AG: Czy masz jakieś inne nagrody w swoim dorobku?

EG: Brałam udział w konkursie „Olsztyńskie spotkania zamkowe, śpiewajmy poezję”. Zajęłam tam trzecie miejsce i to był dla mnie ogromny sukces.

AG: Czy wygranie konkursu pomogło Ci w podjęciu decyzji, co chcesz robić dalej w życiu?
Podobno zamierzasz studiować psychologię i resocjalizację. Czy będziesz dalej śpiewać?  A może myślisz o prowadzeniu zajęć z muzykoterapii?

EG: To, że chcę śpiewać – wiem od zawsze. Jednakże chciałabym ukończyć studia, żeby oprócz pasji, jaką jest muzyka, mieć wykształcenie niekoniecznie z nią związane. Psychologia i resocjalizacja są dla mnie równie fascynujące jak śpiewanie. Muzykę chciałabym traktować jako pewnego rodzaju schronienie. Jeśli niewiele wyjdzie z mojego śpiewania, to zawsze znajdę pracę jako psycholog. Pomysł zajęć z muzykoterapii wydaje mi się dość ciekawy, zwłaszcza, że od piątego roku życia uczę się grać na fortepianie. Zastanowię się nad tym. Wiem jednak, że bardzo się spełniam występując na scenie i przynosi mi to bardzo dużo satysfakcji i radości.

AG: Podobno w przedszkolu chciałaś zostać zakonnicą, ale „ten pomysł odszedł mi z wiekiem” – jak sama to ujęłaś. Czy wobec tego jako mała dziewczynka śpiewałaś w chórze kościelnym, a teraz masz w swoim repertuarze jakieś pieśni religijne?

EG: Chodziłam do przedszkola prowadzonego przez siostry Salezjanki w Międzylesiu. Bardzo miło wspominam to cudowne miejsce i dzieciństwo. To prawda, że bardzo chciałam zostać zakonnicą. Siostry mnie do tego zachęcały opowiadając, że zostawiły dla mnie pokój, do którego miałam wrócić jak dorosnę. Stwierdziłam jednak, że to nie dla mnie…póki co.
Nawet nie mam żadnych pieśni religijnych w swoim repertuarze.

AG: A jak zaczęła się Twoja przygoda ze śpiewaniem?

EG: Zachęciła mnie do tego moja siostra, która też śpiewa i występowała kilka lat temu w konkursie „Pamiętajmy o Osieckiej”. Śpiewam dzięki mojej siostrze i rodzicom, którzy posadzili mnie do fortepianu bardzo wcześnie, w wieku czterech czy pięciu lat. Jeszcze nawet nie znałam liter, kiedy znałam już nuty i umiałam je czytać. Szczerze mówiąc, nie wiem czemu nie poszłam do szkoły muzycznej. Tak zdecydowali rodzice. Zastanawiam się czasem,  jak potoczyłoby się moje życie gdybym poszła do szkoły muzycznej. Obecnie chodzę do prywatnego liceum, gdzie nie zmusza się nas do zagłębiania w przedmioty, które nas nie interesują. Wymaga się ich jedynie w stopniu podstawowym. Do mojej szkoły chodzą ludzie, którzy mają pozaszkolne zainteresowania i nasza szkoła pozwala nam je rozwijać.

AG: Pod czyim okiem rozwijasz się muzycznie?                               

EG: Bardzo pomaga mi moja siostra. Większość swoich sukcesów jej zawdzięczam. Ona pomaga mi we wszystkim, między innymi w rozszerzaniu repertuaru, ponieważ ma coś, co można nazwać smakiem muzycznym. Jestem jej za to bardzo wdzięczna. Przez jakiś czas chodziłam na lekcje do Pani Anny Serafińskiej. Jestem cały czas pod opieką mojej Pani profesor od fortepianu, Ady Obidowicz, która uczy mnie od piątego roku życia. Nie jest to osoba bezpośrednio związana ze śpiewaniem, ale ma słuch muzyczny i też mi różne rzeczy podpowiada.

AG: Myślałaś o jakimś wspólnym przedsięwzięciu z siostrą?

EG: Byłoby miło. Mamy niesamowicie podobne głosy. W zeszłym roku, gdy brałam udział w eliminacjach do Famy, moja siostra była akurat w komisji. W czasie mojej próby siostra była w tym samym budynku, ale nie wiedziała, że ja akurat w tym czasie ćwiczyłam i śpiewałam utwór „Jej portret”. Moja siostra go usłyszała i pomyślała zdziwiona, że puszczony został utwór w jej wykonaniu. Dopiero po chwili zorientowała się, że to ja śpiewałam.

AG: A jakie są Twoje marzenia związane ze śpiewaniem?

EG: Chciałabym występować w różnych projektach muzycznych, występować w teatrach. Gdyby nie fakt, że z tańcem nie radzę sobie tak dobrze, jak ze śpiewem, to chciałabym występować w teatrze muzycznym, ale niestety tam trzeba „dwa w jednym”: i śpiewać, i tańczyć. Jedno z moich marzeń w zasadzie się już zrealizowało, ponieważ chciałam zaśpiewać z „Kameleonem”, a to właśnie ten zespół akompaniował nam w czasie koncertu galowego w Teatrze Na Woli. Byłam niesamowicie szczęśliwa.

Fot. Wojciech Wieteska