Katarzyna Dąbrowska (IX Konkurs – 2006)

Staram się wybierać numery, które w pełni do mnie przemawiają, takie, które mówią to co sama powiedziałabym, napisałabym dzisiaj… Pamiętam dwie uwagi Mariusza Benoit przy pracy nad "mp3" naszym muzycznym spektaklem dyplomowym: "od siebie!" i "bawcie się tym!", to najprostsze i najmądrzejsze rady jednocześnie."

Zapraszamy do przeczytania wywiadu, którego udzieliła nam Katarzyna Dąbrowska. Gwiazda Gali Konkursu "Pamiętajmy o Osieckiej" 2010.

W 2006 roku otrzymałaś I nagrodę od trójmiejskich dziennikarzy, nagrodę publiczności w Leśniczówce Pranie oraz główną nagrodę Konkursu „Pamiętajmy o Osieckiej”. Zakładam, że miło wspominasz tamten czas?

Tak, bardzo miło, ale poza nagrodami, które wymieniłaś najlepiej wspominam sopocki etap Konkursu. Warsztaty w Teatrze Atelier, w którym panuje niezwykła atmosfera i czas kiedy spotyka się i poznaje cała 10 laureatów. Zawiązuje się mnóstwo przyjaźni a codzienne wieczorne koncerty umożliwiają konkursowiczom rozegrać materiał z zespołem, skonfrontować z widzem i ewentualnie parę rzeczy poprawić. Ktokolwiek wymyślił te warsztaty trafił w dziesiątkę.

Opiekunem artystycznym warsztatów w Sopocie jest Pan Jerzy Satanowski. Spotkałaś się z nim również przy pracy nad spektaklem „Dobranoc Panowie”.

To prawda i bardzo  ciepło wspominam naszą  współpracę! Natomiast ostatnio podobno powiedział komuś, że nie słuchałam jego uwag (śmiech). Może faktycznie czasami zdarzało nam się mieć odmienne zdanie, bo ja potrafię być strasznie uparta.

Jak czuje się laureatka Konkursu „Pamiętajmy o Osieckiej” zaproszona do udziału w wielkiej gali w charakterze gwiazdy?

To był szok! Gdy dostałam telefon od Fundacji Okularnicy długo nie mogłam uwierzyć, że może chodzić o koncert galowy. Sądziłam, że propozycja dotyczy koncertu towarzyszącego, ewentualnie koncertu w Sopocie.  Pamiętam jeszcze dokładnie swój występ w konkursie w 2006 roku.  Długo zastanawiałam  się nad uczestnictwem, ponieważ bałam się rywalizacji, ale  Ula Borkowska, z którą pracowałam przy kilku projektach, powiedziała, że nie będzie ze mną dalej współpracować jeśli nie pójdę na „Osiecką”. (śmiech) Byłam wtedy na trzecim roku studiów w Akademii Teatralnej i dobrze znałam konkurs, w zasadzie śledziłam go już od 3 lat, to zainteresowanie konkursem pozostało mi do dzisiaj.

W jaki sposób z tak ogromnej ilości piosenek, które napisała Agnieszka Osiecka wybrałaś utwory na Koncert Galowy?

Wybór 12 piosenek z całego ogromu utworów, które wyszły spod pióra Agnieszki Osieckiej był niezmiernie trudny. Zwlekałam do ostatniej chwili z wysłaniem ostatecznej listy, ciągle zastanawiając się czy jest dobrze, bo ten repertuar mówi też coś o mnie i o tym co ja mam do powiedzenia. Sam proces wyszukiwania utworów trwał bardzo długo – wiedząc kto z polskich wykonawców śpiewał piosenki Agnieszki Osieckiej, przesłuchiwałam płyty, przeglądałam śpiewniki. Mimo, że dokonałam już wyboru wiem, że mam jeszcze wiele do odkrycia jeżeli chodzi o twórczość Agnieszki.

Czy możesz zdradzić, które utwory usłyszymy w czasie Wielkiej Gali?

Niech to pozostanie niespodzianką. Wybrałam piosenki, które zawsze chciałam zaśpiewać, ale z różnych względów nie wybrałam ich na konkurs. Starałam się iść dwubiegunowo dlatego część z nich będzie bardzo dobrze znana szerokiej publiczności, inne być może troszkę mniej.

Czy jest jakiś utwór w dorobku Agnieszki Osieckiej, którego pierwotne wykonanie stanowi dla ciebie swojego rodzaju apokryf? Taki utwór, którego nie odważyłabyś się nigdy na nowo zinterpretować?

Nie, nie przychodzi mi do głowy żaden tytuł. Mam z reguły otwarte podejście do piosenek i próbuję na każdą spojrzeć na świeżo i po swojemu.

Na scenie Och-teatru wystąpisz z zespołem Jana Smoczyńskiego. Jak wygląda praca nad przygotowaniem warstwy muzycznej materiału? Zostawiasz pełną swobodę muzykom czy próbujesz ich przekonać do własnej wizji?

Jan Smoczyński jest odpowiedzialny za stronę muzyczną. Nie chciałam wkraczać w tę sferę, bo nie jestem muzykiem. Poza tym, taka była umowa, że aranżacja muzyki to artystycznie część Janka. Natomiast dużo rozmawiamy na ten temat, ustalamy wspólne kierunki i skojarzenia, konsultujemy się. Myślę, że odnaleźliśmy swój wspólny język, poznaliśmy swoją wrażliwość.  Mam nadzieję że nasza praca spodoba się i nie zakończy tylko na tym koncercie.

Na co dzień jesteś związana z Teatrem Współczesnym w Warszawie. W jakiej sztuce w nadchodzącym sezonie będziemy mogli Cię zobaczyć?

Aktualnie pracuję nad spektaklem "Historia miłosna" w reżyserii Natalii Sołtysik. Sztuka nieżyjącego już dramaturga francuskiego Jean-Luc Lagarce. Prapremiera planowana jest na listopad na scenie "w Baraku" Teatru Współczesnego.

Telewidzowie znają Cię z ról w serialach: Czasie Honoru i Na dobre i na złe. Czy trudno etatowemu aktorowi połączyć pracę w teatrze z pracą na planie filmowym? Chodzi mi głównie o dostrojenie się do zupełnie innej poetyki i tempa pracy.

Praca nad serialem rzeczywiście różni się od pracy w teatrze, odmienne są środki wyrazu,  forma. Kamera i scena wymagają jednak trochę innych umiejętności. Michael Caine powiedział kiedyś, że teatr jest operacją przy użyciu skalpela, a kino – przy użyciu lasera. W obu przypadkach chodzi jednak o to żeby zagrać to co ma się do zagrania wiarygodnie i po prostu najlepiej jak się potrafi. Na razie odpowiada mi ta "dwoistość" mojej pracy, chociaż czasem łączenie tych światów bywa trudne ze względów czasowych.

Pracujesz aktualnie nad jakimś projektem filmowym?

Rozpoczęłam właśnie pracę nad filmem „ Urodziny” w reżyserii Maćka Sobieszczańskiego. Jest to półgodzinna fabuła, realizowana w ramach projektu „30 minut”. Scenariusz filmu inspirowany jest opowiadaniem "Mistrz świata"  Edgara Kereta. Interesująca historia, jestem bardzo ciekawa efektów tej pracy.

W obydwu Twoich spektaklach dyplomowych oprócz zagrania jednych z głównych ról byłaś również asystentem reżysera. Czy myślałaś kiedyś o reżyserii zawodowo?

Reżyser oprócz tego, że warsztatowo musi ogarnąć całą machinę teatru musi jeszcze mieć to wewnętrzne przekonanie, że ma coś naprawdę ważnego do powiedzenia. Zmaganie się z całą tą aparaturą i użeranie z aktorami – to naprawdę ciężka praca. Reżyseria  to raczej nie jest moje powołanie. ( śmiech)

Jako weteranka masz jakieś rady dla młodych ludzi chcących wziąć udział w Konkursie „Pamiętajmy o Osieckiej”?

Staram się wybierać numery, które w pełni do mnie przemawiają, takie, które mówią to co sama powiedziałabym, napisałabym dzisiaj… Pamiętam dwie uwagi Mariusza Benoit przy pracy nad "mp3" naszym muzycznym spektaklem dyplomowym: "od siebie!" i "bawcie się tym!", to najprostsze i najmądrzejsze rady jednocześnie.

Czego powinnam Ci życzyć przed październikowym Koncertem Galowym?

Połamania nóg. (śmiech)

Rozmowę przeprowadziła Martyna Kaczanowska