O piosenkach Agnieszki Osieckiej
Katarzyna Nosowska i Marcin Macuk utwór po utworze:
URODA – PROLOG
(muzyka: Wanda Warska)
Macuk: To instrumentalny fragment przygotowań do nagrania „Urody”. Zależało mi, żeby na samym początku zakomunikować, że to nie będą proste piosenki… O nie. Słuchaczu, jak masz pod ręką coś mocniejszego – wypij i usiądź.
NA CAŁYCH JEZIORACH TY
(muzyka: Adam Sławiński)
Nosowska: Ta piosenka jest po prostu ultrapiękna. Jedna z moich faworytek. Fani oryginału postrzegają ją w kategoriach świętości, miałam sygnały, że nie powinnam się porywać… Ale pomyślałam, że nie byłoby mowy o postępie w sztuce, gdybyśmy wychodzili z założenia, że czegoś nam nie wolno. Słyszałam wykonanie Hanny Banaszak – ona śpiewała wesoło, wręcz frywolnie. A dla mnie to strasznie smutny tekst. O trudnej miłości, o całkowitym się w niej zatraceniu, aż do utraty tożsamości. Mam wrażenie, że wiele tekstów Osieckiej interpretuję zupełnie inaczej, opacznie.
Macuk: Kompozycja jest tak perfekcyjna, że aby się z nią zmierzyć, trzeba było się totalnie odkleić od oryginału. Staraliśmy się zbliżyć do psychodelicznego, ciemnego grania. Skoro kompozytor stwierdził, że mu się podobało, to największy komplement.
NIM WSTANIE DZIEŃ
(muzyka: Krzysztof Komeda)
Nosowska: Bałam się tej piosenki. Pan Edmund Fetting doprowadza mnie barwą swojego głosu do obłędu. Myślałam, że nie ma innego wyjścia jak siąść okrakiem na czołg i poczuć się jak Janek, Gustlik albo Grigorij. Okazało się jednak, że metodą na ugłaskanie utworu było skorzystanie z doświadczeń wakacyjnych. Wyobrażenie sobie, że jedziemy pustynią w stanie Nevada. Coś jak film drogi, a ja czule opowiadam historię… Trzeba się było oderwać od wojny, od patosu.
Macuk: Faktycznie, w oryginale z filmu „Prawo i pięść”, śpiewa facet z głosem, który słychać pod Stalingradem. Tym bardziej chciałem zmierzyć się z tym utworem, zwłaszcza że skomponował go mój Mistrz – Krzysztof Komeda. Chodziło o przywołanie brzmienia retro, czasów które kojarzą się z Osiecką, Chcieliśmy odkleić się od suchego chleba, wsiąść do dużego fiata i ruszyć na pustynię.
KOKAINA
(muzyka: Andrzej Kurylewicz)
Nosowska: W wykonaniu Krystyny Sienkiewicz to po prostu prawdziwa perełka, cudo. Poza tym tytuł prowokuje skojarzenia, wydaje mi się, że należy go czytać dosłownie.
Macuk: W tym przypadku nie chcieliśmy odbiegać od oryginału, bo był on zbieżny z naszymi muzycznymi fascynacjami. Zależało nam tylko na tym, by dodać bardziej swobodny refren.
JESZCZE ZIMA
(muzyka: Adam Sławiński)
Nosowska: To jedna z moich ulubionych piosenek, szalenie mroczna, żeby nie powiedzieć „gotycka”. Zachwyciła mnie swoją interpretacją Maryla Rodowicz – śpiewała nieswoim głosem, chłodnym jak metal. Poza tym padają tu słowa, które mają dla mnie ogromne znaczenie: „Co będzie ze mną”. To mnie porusza, wprowadza w dygot. Pytam o to siebie i wszystkich.
URODA
(muzyka: Wanda Warska)
Nosowska: W oryginale ten utwór jest niesamowitym odjazdem. Kiedy go posłuchałam, zapragnęłam zapoznać się szerzej z twórczością Wandy Warskiej.
Macuk: Tak, piosenka była najbardziej ze wszystkich freakowa. I bardzo wolna, na tyle że mieliśmy dużą swobodę skonstruowania czegoś nowego. Oprócz linii melodycznej nastąpiła maksymalna dekonstrukcja.
KTO TAM U CIEBIE JEST?
(muzyka: Jerzy Satanowski)
Nosowska: Głupio powiedzieć, ale ja tej piosenki nie znałam. Nie wiedziałam, że istnieje. Oryginał brzmi przedziwnie, a my zrobiliśmy z tego zupełnie inny utwór. Marcin Bors powiedział, że mam to zaśpiewać tak, jakbym od dłuższego czasu brała tabletki uspokajające, popijała alkoholem, była totalnie zmęczoną kobietą, znała na wylot życie… Moja wyobraźnia uwielbia takie wyzwania. Pamiętam, że śpiewałam na granicy szaleństwa. Gdy tego słucham, to nie poznaję siebie – autentycznie się boję.
Macuk: Oryginał to typowe polskie „eighties telewizyjne”. Pierwszy syntezator na osiedlu i przejmujący głos aktorki (śmiech). Piosenka była w swojej estetyce maksymalnie skostniała, ale czuć było że coś w niej jest. Gdy zaczęliśmy nad nią pracować, ujawniło się drugie dno.
ZIELONO MI
(muzyka: Jan Ptaszyn Wróblewski)
Nosowska: Miałam już kiedyś przygodę z „Zielono mi”, tamta wersja ukazała się na płycie charytatywnej „Ladies” Fundacji Porozumienie Bez Barier. Uważam jednak, że nowy aranż brzmi znacznie ciekawiej, śpiewałam do niego jak natchniona. Utwór jest przepiękny, ale też według mnie dwuznaczny.
Macuk: To była jedna z pierwszych piosenek, jakie chcieliśmy zrobić. Znaliśmy ją z oryginału, znaliśmy wcześniejszą wersję Kasi – powstało pytanie „co teraz”? Stwierdziliśmy, że ma być dynamicznie i musi w tym być dużo, dużo nas.
UCIEKAJ, MOJE SERCE
(muzyka: Seweryn Krajewski)
Nosowska: Miałam duże wątpliwości. W tym utworze łatwo się otrzeć o klimat restauracyjny. Trzeba było do tego podejść bystrze, tak jak zrobił zespół. Dzięki jego pracy i dzięki zachętom Marcina Borsa, mogłam całkowicie wymazać z głowy stereotyp związany z tą piosenką.
Macuk: Sens został tu całkowicie odwrócony. Kiedy słucham utworu, to czuję jakby śpiewał transwestyta (śmiech). Czuć, że coś się nie zgadza… Podkład jest chwilami strażacki, ale staraliśmy się, żeby nie była to remiza, tylko taki poststrażacki spleen. Wesele o 7 nad ranem, które wciąż nie może się skończyć.
JESIEŃ NA SASKIEJ
(muzyka: Chęć, Duda, Jóźwik, Moskal, Macuk, Wróbel, Trębski, Zalewski)
Macuk: To kompozycja naszego zespołu, instrumentalny łącznik, niczym zdjęcie ze studia. Utrwalenie momentu wolności, chwili w której mogliśmy zagrać wszystko…
NA KULAWEJ NASZEJ BARCE
(muzyka: Seweryn Krajewski)
Nosowska: Już w oryginale ten utwór robi wrażenie, Maryla Rodowicz śpiewa go w nietypowy dla siebie, łagodny sposób… Dla mnie brzmi to bardzo dołująco, a w naszej wersji już ekstremalnie dołująco. Mam prywatną listę utworów na zaświaty, ten zdecydowanie się na nią łapie.
Macuk: Piosenka brzmiała trochę archaicznie, więc chcieliśmy się instrumentalnie wystrzelić w innym kierunku. Kierunku progresywnych i metalowych zespołów rockowych… Jak zagraliśmy to po raz pierwszy na próbie, kojarzyło nam się z TSA (śmiech).