
Refleksje po Konkursie
Pierwsza moja refleksja po ostatnim akordzie galowego koncertu w Teatrze Roma wiązała się z drogą jaką przebył Konkurs w ciągu 12 lat swej egzystencji, od pomyślanej dla amatorów skromnej imprezy w dzielnicowym ośrodku kultury Pragi Południe do Festiwalu Pamiętajmy o Osieckiej 2009 w słynnej radiowej Trójce, Teatrze Atelier w Sopocie i na największej scenie musicalowej w Warszawie stając się – w mojej ocenie – najważniejszą, najbardziej prestiżową w środowisku imprezą tego typu. Po drodze była sala Pomarańczarni w Łazienkach, Teatr Dramatyczny i kilka lat Teatr na Woli. Siłą Konkursu stało się tworzenie maksymalnie dobrych warunków jego uczestnikom. W sytuacji wszechogarniającej nas komercji Konkurs potrafił oprzeć się jej naciskowi. Tu nie ma tancerzy, gimnastyków, fajerwerków i tego całego blichtru komercyjnych widowisk, nie ma reżyserów sterujących widownią i jakichkolwiek nacisków na jurorów, nie ma udawania. Organizatorzy rezygnują z transmisji telewizyjnych, jeżeli pociągałoby to za sobą ingerencje w kształt artystyczny koncertu. To jest wysoka cena, ale warta poniesienia po to, aby Konkurs był konkursem prawdziwym.
Co roku głoszę opinię, że poziom uczestników Konkursu rośnie. I tym razem muszę to powtórzyć. Dwunasta edycja naprawdę była na najwyższym z dotychczasowych, profesjonalnym poziomie i to poziomie bardzo wyrównanym. Ogłaszająca werdykt Jury znakomita aktorka Teresa Budzisz-Krzyżanowska zachwycona interpretacją Judyty Nowak podczas koncertu galowego, a więc już po zakończeniu prac sądu konkursowego, postanowiła ufundować własną nagrodę dla piosenkarki. To rodzi pytanie o przyczyny tak różnych wykonań na koncertach: finałowym i galowym. Odpowiedź może być jedna – nerwy. Umiejętność opanowania tremy to jednak niezbędna cecha artysty występującego publicznie. Co najwyżej można mu podpowiedzieć jak to czynić. I tu rola warsztatów byłaby nieoceniona. Indywidualna nagroda Pani Prezydentowej Marii Kaczyńskiej dla Alicji Kalinowskiej wraz ze wspomnianą nagrodą Teresy Budzisz-Krzyżanowskiej zdaje się potwierdzać opinię o bardzo wyrównanym poziomie finalistów. Potwierdzają to także przecieki z obrad Jury, podczas których dyskusje o kolejności nagród trwały podobno do ostatniej chwili. Byłem jurorem podczas eliminacji w I etapie, słuchałem koncertu finałowego z reżyserni obcując tylko z dźwiękiem i oceniam werdykt Jury jako trafny. Dominika Kasprzycka najlepiej opanowała nerwy dzięki czemu w jej śpiewie nie było strachu tylko radosna emocja. W porównaniu do występu w I etapie zrobiła największy postęp. Magda Lepiarczyk dysponująca najmocniejszym, ładnym głosem – odwrotnie. Choć różnica między dwoma wykonaniami była niewielka, to jednak w I etapie Piosenkarka była bardziej rozluźniona. To samo powiedziałbym o Patrycji Zisch. W eliminacjach zrobiła na mnie o wiele większe wrażenie. Także podejrzewam Joannę Kucharczyk o znacznie większe możliwości szczególnie jeśli chodzi o interpretacje muzyczną. Gdyby można było przed koncertem finałowym zorganizować choćby jeden lub dwa koncerty dodatkowe, finaliści byliby bardziej rozśpiewani i opanowani. Przedkładam to pod rozwagę organizatorom kolejnych edycji. Podobnie jak w ubiegłym roku konkursowiczom towarzyszył zespół Kameleon Hadriana Tabęckiego.
Koncerty prowadziła aktorka i także laureatka jednego z poprzednich Konkursów Magda Smalara. Zadanie nie było łatwe, bo trzeba było dorównać Magdzie Umer prowadzącej koncerty dotychczas. Jednak to Magda Umer wybrała swoją następczynię i jak się okazało wybrała trafnie.
W tym roku Konkurs rozrósł się do formy festiwalu Agnieszki Osieckiej, a to z racji dodatkowych koncertów: Chóru Collegium Musicum Uniwersytetu Warszawskiego i spektaklu z piosenkami „Dobranoc panowie”. To nadzwyczajna przyjemność i satysfakcja usłyszeć jak dobrze śpiewają laureatki konkursu z poprzednich lat: Beata Lerach, Anna Smołowik, Dorota Osińska, Katarzyna Warno. Katarzyna Walczak, Małgorzata Czajka, Marta Górnicka i Klementyna Umer. W dyskursie o stosunkach męsko-damskich z Andrzejem Poniedzielskim dziewczyny poza wokalistyką pokazały aktorstwo i poczucie humoru. Bardzo dobre kameralne przedstawienie przygotowane przez Jerzego Satanowskiego. Zwróciłem uwagę na staranne opracowania piosenek przez Wojciecha Zielińskiego. Oba koncerty odbyły się na Nowej Scenie Teatru Muzycznego Roma. Bardzo udane otwarcie.
Gwiazdą wieczoru w Romie był Stanisław Soyka. Zaśpiewał kilka nowych piosenek z własną muzyką do wierszy Agnieszki Osieckiej i kilka jej znanych przebojów. Soyka cokolwiek śpiewa czyni to po swojemu. Jego ballady można słuchać na ulicy, przy ognisku i równie dobrze w sali koncertowej. Jak dla mnie – im bardziej kameralne warunki, tym lepiej. Soyka śpiewa przy fortepianie, z gitarą i wyjątkowo stojąc przy mikrofonie bez instrumentu. I właśnie takie wykonanie Ballady Krzysztofa Komedy z filmu „Prawo i pięść” wywarło na mnie największe wrażenie.
Producentem koncertów była znana z radiowej Trójki Zofia Sylwin. A na sukces całego festiwalu złożyła się praca i entuzjazm grupy wolontariuszy współpracujących z Fundacją Okularnicy.
Jan Borkowski
Poniżej refleksje fotograficzne Kasi Warno. Wkrótce dostępna będzie galeria również z poprzednich konkursów na stronie Autorki: www.katarzynawarno.art.pl
Agnieszka Przekupień i zespół PrzezZnaczenie Alicja Kalinowska
Aleksandra Kłos Dominika Kasprzycka
Judyta Nowak Magdalena Lepiarczyk
Joanna Kucharczyk Kamil Banasiak
Agata Passent Patrycja Kawęcka
Magda Smalara i Włodzimierz Paszyński Magda Umer i finaliści
w błyskotliwym dialogu
Stanisław Soyka – Uciekaj moje serce Stanisław Soyka – Nim wstanie dzień