Rozmowa z Magdaleną Nosal

Rozmowa z Magdaleną Nosal

Wywiad z Magdaleną Nosal, studentką polonistyki i muzykologii na Uniwersytecie Warszawskim i szefową Publicznego Cyfrowego Archiwum Agnieszki Osieckiej.

Karolina Wagner: W czerwcu 2007 r. rozpoczęła Pani pracę nad porządkowaniem i digitalizowaniem archiwum Agnieszki Osieckiej. Ile wykonaliście do dziś skanów?

Magdalena Nosal:  Około dwudziestu pięciu tysięcy. W białych rękawiczkach pracują trzy dziewczyny, absolwentki wydziału historycznego, mamy dwa użyczone skanery od firmy EPSON, a skany powstają w formacie TIFF w trybie RGB i w rozdzielczości 720 dpi.

KW: Skanowane dokumenty, rękopisy, sfotografowane przedmioty Poetki publikujecie na stronie www.archiwumagnieszkiosieckiej.pl. Jak wyglądała praca w realu?

MN: W 2007 roku rodzina Autorki odebrała depozyt z Muzeum Literatury im. Adama Mickiewicza. Gdy wstępnie posegregowaliśmy rzeczy w teczki, było to około osiem metrów teczek. Potrzebowaliśmy wsparcia naukowego. System archiwalny stworzył dr Andrzej Klubiński z Archiwum Państwowego. Po rozpoznaniu zasobu w roku 2009 stworzyliśmy inwentarz. Dopiero po opisaniu wszystkiego i włożeniu w specjalne bezkwasowe teczki zaczęliśmy etap skanowania. Materiały publikujemy w programie dLibra.

KW: Nie sposób w jednym zdaniu opisać tak duże i różnorodne archiwum, lecz muszę spytać: co Poetka zgromadziła?

MN: Np. siedem tysięcy fotografii w pozytywach, a negatywów, w różnym niestety stanie, ponad dwa tysiące. Fotografie z dzieciństwa po roku 1936.  Są tu albumy fotograficzne rodziny Osieckich i Sztechmanów, a w nich fotografie sprzed II wojny światowej. Wtedy Agnieszka mieszkała w Zakopanem. Niestety nie wiemy jak przetrwały wojnę i dlaczego nie ma żadnych zdjęć z lat wojennych.  

KW: Dużo fotografii jak na archiwum pisarki! Lecz mamy tu rękopisy, listy, dzienniki, medale, bibeloty.

MN: Mamy ogromny zbiór listów. Patrząc na nie, Agnieszka Osiecka jawi się niczym drugi Juliusz Słowacki. Korespondowała namiętnie. Dzienniki prowadziła sumiennie od 9 roku życia.

KW: Gdy zaczęła Pani przygodę z archiwum Agnieszki Osieckiej miała Pani 23 lata, zaczynała pani studia po przyjeździe do Warszawy z rodzinnego Nowego Sącza. Dziś po czterech latach codziennych spotkań z intymnym światem Poetki, być może zna ją Pani najlepiej ze wszystkich.

MN: Nie sądziliśmy,  że praca nad tym archiwum zajmie nam tyle lat. Agnieszka jaką poznałam z jej książek i piosenek czy ta opisana w biografii jest dużo bardziej jednoznaczna niż ta, którą odkrywam w jej archiwum. Badając jej świat poznaję kobietę niesamowicie wieloznaczną, przebogatą, cichą, czasem bardzo samotną.

KW: Czy to spotkanie zmieniło panią prywatnie?

MN: Mając dostęp do wszystkiego co zostawiła na początku czułam się z tym nieswojo. Teraz, dzięki tej pracy, wyostrzyła mi się świadomość mijającego czasu. Agnieszka Osiecka uwrażliwiła mnie na świat, nauczyła mnie tolerancji, od Niej uczę się nie oceniać ludzi i „nie odkładać życia na później”. Czasem próbuję w słowach przedstawić Ją znajomym, to jednak nigdy nie jest łatwe, gdyż ona nie miała jednej twarzy. Dla przyszłych biografistów będzie wyzwaniem, niczym Miłosz dla Pana Andrzeja Franaszka.

KW: Fundacja Okularnicy ufając pani niechcący zaserwowała pani przyspieszony kurs psychologii kobiecej…

MN: Trafnie to Pani ujęła. Zaczynając pracę nad archiwum Agnieszki Osieckiej byłam podlotkiem, ale u boku Autorki przeszłam szybki kurs dojrzewania. Niesamowite spotkanie, ale nigdy się nie dowiemy czy Pani Agnieszka byłaby z tego spotkania zadowolona.

Na zdjęciu Magdalena Nosal (fot. Wojciech Wieteska).