Paweł Ruszkowski o 16. Pamiętajmy o Osieckiej

Paweł Ruszkowski o 16. Pamiętajmy o Osieckiej

Paweł Ruszkowski – młody i uzdolniony laureat I nagrody 16. Konkursu "Pamiętajmy o Osieckiej" (2013), który pracuje już nad swoją debiutancką płytą, na naszą prośbę opowiada o swoim udziale w Konkursie:

Kiedy kilka lat temu słuchałem "zielonej" płyty z piosenkami finalistów konkursu "Pamiętajmy o Osieckiej" nie przypuszczałem, że kiedyś również mnie dane będzie stać się jednym z Okularników…

Na jednym z festiwali zawędrowała w moje ręce ulotka promocyjna "Pamiętajmy o Osieckiej". Wtedy pomyślałem, że chciałbym spróbować swoich sił w piosenkach Poetki, zwłaszcza, że towarzyszą mi one prawie od zawsze. Po powrocie do domu ulotkę nieśmiało położyłem "na widoku". Niedługo później – już szukałem piosenek na eliminacje.

Niekończąca się "Lista zarejestrowanych utworów" Agnieszki Osieckiej na stronie Okularników, popularny portal multimedialny, kartka na notatki, gitara dla szybkiego wypróbowania pomysłów, mocna herbata i czekolada dla koncentracji… – w takim towarzystwie spędziłem w sumie kilkanaście godzin. A wszystko po to, by wybrać Te Dwie Piosenki. Tylko nie rzucaj się na przeboje  – powtarzałem sobie. Wybrałem pierwszą piosenkę – "Ach, skąd" (wprawdzie dość znaną, ale też nie szalenie popularną, czyli – wszystko zgodnie z zamiarem). Ale gdy dotarłem do litery Z i piosenki "Zielono mi", wystarczyło, by z gitary wyrwało mi się reggae’owe 'm pa-pa – i cały mój anty-szlagierowy plan poległ…

Na eliminacje jechałem z uczuciem podekscytowania (radiowa Trójka, skład Jury), ale jednocześnie – spokoju. Ten spokój udzielił mi się aż nadto podczas przesłuchań eliminacyjnych: w jednej z dwóch śpiewanych piosenek zupełnie spokojnie "zjadłem" całą zwrotkę, co uświadomiłem sobie jakieś 10 minut po zejściu ze sceny. Nie zmieniło to jednak faktu, że tamtego dnia wracałem do domu szczęśliwy.

Kiedy kilka dni później otrzymałem wiadomość o zaproszeniu do grona dziesięciorga finalistów, ucieszyłem się jak dziecko na myśl o tym, co miało się dziać w najbliższych tygodniach i miesiącach. Czułem, że to będzie niezapomniana przygoda.

Sierpień – Sopot… Próby muzyczne z Zespołem-marzenie. Praca pod czujnym, profesjonalnym i zawsze życzliwym okiem Pana Jerzego Satanowskiego. Dziewięć koncertów w pięć dni (!) i każdorazowo nadkomplet publiczności. Wspólne witanie świtu na plaży przed „Atelier”. Słońce, piasek, morze, deski teatru, „Monciak”, SKM do Gdańska, znów teatr, znów stolik na tarasie "Atelier"… Prawie wszędzie razem. Można się zżyć. I zapomnieć, że to konkurs. Podczas finałowego koncertu w Atelier otrzymałem najpiękniejszą nagrodę – tę od Publiczności. Za jej sprawą w tym roku wrócę do Sopotu.

W ostatnich dniach września akcja Festiwalu przeniosła się do Warszawy. Po drodze odwiedziliśmy jeszcze z koncertem Teatr Nowy w Poznaniu. W Warszawie zagraliśmy jeden z najbardziej niecodziennych koncertów – w wyjątkowej scenerii Muzeum Powstania Warszawskiego. Następnego dnia – powrót do radiowej Trójki – finał konkursu. Lecz tym razem już nie saute, jak podczas przesłuchań eliminacyjnych, tym razem: przy pełnej widowni, w obecności "finałowego" Jury, z zespołem na scenie, z radiową transmisją na żywo i z ("ugruntowanymi" już w Sopocie) zapowiedziami Magdy Smalary, po których aż chciało się śpiewać! Było dużo emocji, ale nie tych "konkursowych", tylko artystycznych – wszyscy chcieliśmy, by owoce naszej pracy spodobały się słuchaczom. I wreszcie – koncert galowy w Teatrze Muzycznym ROMA – miejscu, w którym pewnie nieprędko byłoby mi dane wystąpić, gdyby nie "Osiecka". Kiedy dowiedziałem się, jaki jest werdykt Jury, nie mogłem uwierzyć, że ta przygoda tak cudownie się dla mnie kończy. To szczęście i wyróżnienie docierało do mnie stopniowo przez kilka dni…

Kiedy piszę te słowa, zaczyna upływać już drugi miesiąc, od kiedy Okularnicy zwrócili się do mnie z prośbą o spisanie kilku wspomnień związanych z konkursem. I jeśli jest coś, co może mnie choć odrobinę usprawiedliwić, to – moje muzyczne zapracowanie, które po udziale i zwycięstwie w konkursie Okularników wzrosło bardzo wyraźnie. To "echo" w postaci wartościowych zaproszeń i propozycji z najróżniejszych stron – wciąż "wybrzmiewa", choć od 16. "Pamiętajmy o Osieckiej" minął już prawie rok. I za to jestem Okularnikom i Konkursowi bardzo wdzięczny. Tak jak jestem Im Wszystkim – Okularnikom, Uczestnikom, Muzykom, Pracownikom Teatrów i Przyjaciołom Festiwalu – wdzięczny za ich serce i ten magiczny czas.

Paweł Ruszkowski